jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek oglądałem, w ogóle to tęsknie za sci-fi z minimalnym udziałem efektów specjalnych, ale za to z za*ebistym klimatem i świetnym scenariuszem
Nic dodać i nic ująć, to SF z półki Blade Runner. Miałem szczęście oglądać 12 małp niegdyś w kinie :))
Zazdroszczę tym, którzy takie perełki mogli kiedyś widzieć na wielkim ekranie... Czytałem tu kiedyś wypowiedź starszej pani, która do kina chodziła na stare westerny! Nie potrafię wyjaśnić, jak bardzo chciałbym tego doświadczyć.
Czasem są specjalne pokazy, odnowione wersje itp. i możliwości obejrzenia klasyków w kinie. kilka lat temu oglądałem Lśnienie.
teraz zostaje tylko tęsknota awłasciwie już mozna powiedzieć że marzenia,bo dzisiaj liczasie tylko właśnie owe efekty specjalne i nic wiecej
Film staje się jeszcze bardziej fantastyczny, gdy uświadamiasz sobie, że to nie si-fi, a dramat, opowieść o chorym człowieku i jego wizjach. :)
Sorry, ale to jest właśnie film SF, a nie żaden dramat o chorym człowieku. Wiem jednak czemu tak piszesz, kiedyś ktoś napisał własną interpretacje tego filmu w której przedstawił to dzieło właśnie jako dramat o człowieku chorym psychicznie. Mylił się on jednak. Nie dostajemy żadnych przesłanek aby tak myśleć, nie patrzymy na akcję tylko z perspektywy głównego bohatera i dostajemy wiele dowodów na to, że faktycznie jest podróżnikiem w czasie.
No ja mam inne zdanie. ;-) Wydarzenia w teraźniejszości są pokazywane z różnych punktów widzenia, ale wydarzenia dotyczące podróży w czasie, tylko z punktu widzenia Bruca. No ale ten film zachwyca mnie między innymi dlatego, że tak rożnie można go interpretować. Każdemu według uznania.
Są filmy, w których reżyser pozostawia zakończenie otwarte i faktycznie widz może wybrać pomiędzy dwiema prawdopodobnymi wersjami zdarzeń. Przykładem może tu być "Pamięć absolutna".
Istnieją również filmy z drugim dnem, gdzie pozornie wszystko jest takie jak nam to przedstawiają, ale jak się bliżej przyjrzeć to widać elementy które wskazują nam, że jednak jest inaczej. Tutaj polecam przyjrzeć się filmowi "Obłęd" z Adrienem Brodym. Ja na to nie zwróciłem uwagi, ale pod filmem znalazłem taką opinię i wydaje się ona trzymać kupy.
Wracając teraz do "12 małp" to tego filmu nie można umieścić w dwóch powyższych kategoriach. Nie można go sobie dowolnie interpretować i nie posiada on drugiego dna. Pokaże Ci to na przykładzie.
[UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER][UWAGA SPOJLER]
Śmiercionośny wirus który zabił większość ludzkości istniał naprawdę. Wyniósł go z firmy jeden z pracowników ojca Jeffrey Goines (Brad Pitt). Widać nawet jak na lotnisku otwiera fiolkę z wirusem.
[KONIEC SPOJLERA][KONIEC SPOJLERA][KONIEC SPOJLERA][KONIEC SPOJLERA][KONIEC SPOJLERA][KONIEC SPOJLERA]
Mam nadzieję, że rozjaśniłem sprawę.
Ciężko teraz takie znaleźć. Wszędzie tylko oczojebne CGI, ale bez klimatu i scenariusza. Odnoszę wrażenie, że kino zamiast się rozwijać - cofa się.