W zasadzie po 10 minutach można już przewidzieć zakończenie. Film typowo hoolywodzki, nic specjalnego. Na plus rola Crowe'a, na duży minu Meg Ryan, wypadła bardzo sztucznie i nieprzekonywująco. Film można obejrzeć, ale nie należy nastawiać się na jakieś specjalne wrażenia. Ogólnie 6/10
Oj ślepniesz,ślepniesz....Meg była bardzo wiarygodna albo bardzo dobrze zagrała...
Ona sprawdza się w romansidłach, ale jeśli chodzi o "poważniejsze" role - mnie kompletnie nie przekonuje. Jest jakaś taka sztuczna, ma przerysowane ruchy. Tak, jak w przypadku Crowe'a - jestem w stanie całkowicie zapomnieć się, oglądając film i płynąć wraz z akcją, tak - kiedy oglądam scenę z Meg - mam jakieś dziwne odczucia. Moim zdaniem nie jest dobrą aktorką.
Częściowo masz rację ale to wina pewnego zaszufladkowania jej przez nas samych-widzów, bo jakże rewelacyjnie zagrała np. w "Bezsenność w Seattle".Chociaż ja osobiście nie pamiętam by niewiarygodnie wypadła w "Szalona odwaga"-odrazu się zastrzegę że w roli żołnirza widziałem ją już dość dawno.Co do roli w tym temacie to chodziło mi raczej o to że dla mnie zagrała pod wpływem chemii-coś jakby fluidami od niej biło do Russela,ale to takie moje prywatne odczucie.Pisząc tą wypowiedż pomyślałem też że ja sam mogę być trochę niewiarygodny bo Meg mi się poprostu bardzo podoba gdy płacze.
Co do fluidów między Meg a Russelem, to masz rację ;) Spotykali się w roku 2000/2001. Być może te emocje w jakiś sposób przekazali w filmie
Jakbyś zobaczył jej prawdziwe łzy to już nigdy by ci się nie spodobała. Jakbyś zobaczył ją bez makijażu to przeklinałbyś to że jesteś facetem. A jakbyś zobaczył ją płaczącą bez makijażu to popełniłbyś samobójstwo :) To ciekawe jak aktorzy dziwnie płaczą - normalnie puchną powieki, skóra się czerwieni a sama twarz się wykrzywia w mało seksowny sposób, ale spadłaby oglądalność, a prawdziwość doceniłaby tylko niewielka grupka miłośników prawdziwego kina. Szkoda. Co do filmu to dwa słowa - NIC SPECJALNEGO - perfekcyjnie go oddają.
Film miał bardzo duży potencjał. Mógł być o wiele ciekawszy merytorycznie a zrobiono z niego papkę, w której skład wrzucono zagrywki charakterystyczne dla melodramatów i stricte amerykańskiego kina akcji. Szkoda bo momentami było interesująco - tylko momentami... Generalnie zgadzam się, że obraz jest zbyt przewidywalny i nadto amerykański. Co do aktorstwa to byłoby o wiele lepiej gdyby obsada była mniej gwiazdorska i efekciarska... I również tutaj moje odczucia, szczególnie co do Meg Ryan, są zbliżone - niestety :(
Dokładnie, gdyby nie słabiutka Ryan byłoby 7. a tak tylko zrąbała ten film swoim drętwym graniem, szkoda.
Zgadzam się ze wszystkim , Meg Ryan w ogóle mnie nie przekonała, a wręcz irytowała.
Jak ty taki przewidywalny jestes, to zatrudnij sie jako wrozbita do jakies programu.
http://www.youtube.com/watch?v=jSmkVOtVYVQ