Film ciekawy, jednak nie zgodzę, się że to środowisko bogatych małolatów. No i gdzie te dobre przyjęcia? Spalili trochę jointów, kupili parę piw Laško, Smirnoff z Merkatora... typowy 'reunion' 20-parolatków pod namiotem nad morzem. Nie widzę zbyt wiele podobieństw do Sali samobójców. Tutaj mamy dorosłych ludzi, którzy muszą walczyć z własnymi problemami, stawić czoła rzeczywistości, która okazała się szara i brutalniejsza niż mogli to przewidzieć będąc nastolatkami. Z kilkuosobowej paczki nad morze jedzie tylko trójka bo ktoś wziął ślub, inny pracuje etc. Przybywa lat, zmieniają się priorytety, szkolni kumple zamieniani są na tych z pracy...
Dobrym podsumowaniem filmu są słowa Andreja: "You die when you're old and miserable." A jak dobrze wiemy tak nie jest. Kiedy jest się dzieciakiem to człowiek nie myśli o śmierci, chorobie; to czas kiedy uważamy się za nieśmiertelnych. Ale predzej czy później człowiek staje oko w oko ze swoimi problemami, słabościami.

Chyba pomyliłeś filmy i dałeś komentarz nie do tego co trzeba, więc zgadzam się z opinią @bentkuffa. Mnie osobiście film zupełnie się nie podobał, ale mój kolega - nauczyciel - wpadł już na ten sam szalony pomysł, mimo że odradzałem mu to, i na swojej lekcji z licealistami puścił ten film, ale dzieciarnia się wynudziła i wygwizdała go, więc w połowie musiał wyłączyć, bo klasa była już nie do opanowania (w żadnej innej klasie już nie powtórzył tego eksperymentu). Nie ma co ukrywać, że w 3/4 film jest nudny jak flaki z olejem, a dopiero pod koniec nabiera jakiejś dramaturgii. Tak więc tylko najwytrwalsi mogą tego doczekać... Poza tym widziałem już mnóstwo podobnych filmów z cyklu "ich dwóch i ona jedna" (oczywiście też "w drodze"), więc po jakimś czasie ten schemat już przestaje zaskakiwać.